Podatek od nieruchomości – czy czeka nas podatkowy chaos?
Pomimo że jest już połowa października, to projekt zmian w podatku od nieruchomości został dopiero teraz przyjęty przez Radę Ministrów. Jest coraz bliżej do 30 listopada 2024 r., kiedy ustawa nowelizująca powinna zostać opublikowana w Dzienniku Ustaw, żeby podatnicy mieli odpowiednie vacatio legis. Pojawia się pytanie, co może się stać, gdyby nowelizacja nie została uchwalona i opublikowana w tym terminie.
Wyrok TK – deadline dla ustawodawcy
Trybunał Konstytucyjny 4 lipca 2023 r. stwierdził, że art. 1a ust. 1 pkt 2 ustawy z dnia 12 stycznia 1991 r. o podatkach i opłatach lokalnych (Dz.U. z 2023 r., poz. 70) jest niezgodny z art. 84 i art. 217 Konstytucji RP (sygn. akt SK 14/21). Mając na uwadze potrzebę zachowania ciągłości opodatkowania budowli podatkiem od nieruchomości, termin utraty mocy obowiązującej tego przepisu został odroczony o 18 miesięcy. Jak wyjaśnił TK, pozwoli to ustawodawcy na przygotowanie i wprowadzenie nowego uregulowania definicji legalnej budowli na potrzeby określania przedmiotu podatku od nieruchomości, bez odwołań do ustaw spoza prawa podatkowego. W ocenie Trybunału, ustawodawca wprowadzając nową definicję legalną budowli w ustawie o podatkach i opłatach lokalnych, która nie będzie odwoływała się do ustaw niepodatkowych, powinien również zmienić obowiązującą definicję legalną budynku, zawartą w art. 1a ust. 1 pkt 1 tej ustawy, która również odwołuje się do „przepisów prawa budowlanego”.
Sentencja wyroku została opublikowana 10 lipca 2024 r. (Dz.U. z 2023 r., poz. 1313), a zatem od 11 stycznia 2025 r. w obrocie prawnym nie będzie dotychczasowej definicji legalnej budowli. Z kolei definicja budynku może zostać potraktowana jako oczywiście niekonstytucyjna. To stanowi przesłankę odmowy zastosowania art. 1a ust. 1 pkt 1 ustawy o podatkach i opłatach lokalnych przez sądy administracyjne.
Możliwy scenariusz
Jeśli ustawodawca nie zdąży, czy to z powodu przebiegu procesu legislacyjnego, czy też oporu Prezydenta RP, to sytuacja podatników skomplikuje się jeszcze bardziej. Proces legislacyjny w Parlamencie wymaga czasu. Senat ma 30 dni od dnia przekazania ustawy przez Sejm, aby przyjąć ją bez zmian, uchwalić poprawki albo uchwalić jej odrzucenie w całości (art. 121 ust. 2 Konstytucji RP). Po uchwaleniu ustawy przez Parlament Prezydent RP ma jeszcze 21 dni (licząc od dnia jej przedstawienia) na jej podpisanie oraz zarządzenie jej ogłoszenia w Dzienniku Ustaw. Prezydent może także przed podpisaniem ustawy skierować ją do Trybunału Konstytucyjnego z wnioskiem w sprawie zgodności ustawy z Konstytucją (art. 122 ust. 2 i 3 Konstytucji RP).
Biorąc pod uwagę, że projektowane definicje budowli i budynku nadal odwołują się pośrednio do przepisów prawa budowlanego, skierowanie ustawy do TK przed jej podpisaniem jest prawdopodobne. Odwołanie jest realizowane przez definicję pojęcia „robót budowlanych”, która odsyła do ustawy Prawo budowlane. Wykładnia pojęcia robót budowlanych będzie więc wymagała sięgnięcia m.in. do kilku definicji w Prawie budowlanym. W rezultacie dostajemy piętrowe odesłanie prowadzące poza prawo podatkowe. A przecież pojęcie robót budowlanych jest tylko jednym z elementów definicji budynku i budowli. Dlatego też projektowane przepisy mogą być zakwestionowane z uwagi na zasadę określoności prawa podatkowego. Wprowadzają bowiem kilkustopniowy i skomplikowany proces ustalania, co jest opodatkowane, a co nie jest.
Poważne dylematy
Gdyby zatem 11 stycznia 2024 r. nie było w obrocie prawnym nowych definicji budowli i budynku, to podatnicy staną przed dylematem, czy i jak opodatkować obiekty dotychczas ujmowane w deklaracjach jako budowle i budynki. Nawet jeśli brak będzie definicji budowli, zaś definicji budynku można będzie postawić zarzut oczywistej niekonstytucyjności, to budowle i budynki będą nadal przedmiotem opodatkowania podatkiem od nieruchomości. Wynika to z art. 2 ust. 1 pkt 2 i 3 ustawy o podatkach i opłatach lokalnych, które nie zostały zakwestionowane przez Trybunał Konstytucyjny.
Na pierwszy rzut należy więc przyjąć, że wobec braku definicji legalnej, jak również jej (konstytucyjnej) wadliwości konieczne będzie interpretowanie obu pojęć przy uwzględnieniu dyrektywy języka potocznego. Trudno bowiem uznać, że właściwe byłoby w tej sytuacji odwołanie do definicji z Prawa budowlanego, czy też przyjmowanie znaczenia ustalonego w języku prawniczym (o ile takowe jest). Jednak każde przyjęte rozwiązanie będzie dyskusyjne, a historia sporów w podatku od nieruchomości zyska nowy rozdział.
Co można zrobić
W zaistniałej sytuacji warto podjąć wcześniejsze działania w celu przygotowania się na różne scenariusze rozwoju wydarzeń. Na pewno warto zadać sobie przynajmniej pytanie, które obiekty ujmowane dotychczas jako budowle w składanych deklaracjach, będą mogły być traktowane tak samo – zarówno na tle projektowanej definicji budowli, jak i w znaczeniu potoczonym. Ponadto, zasadna jest analiza posiadanej infrastruktury, w tym urządzeń technicznych, pod kątem, czy powinny zostać zadeklarowane na gruncie projektowanej definicji budowli oraz odniesienie ich do znaczenia potocznego budowli. Pozwoli to złagodzić nadchodzące perturbacje oraz zoptymalizować proces deklarowania podatku od nieruchomości w przyszłym roku. Niejako “przy okazji” warto przyjrzeć się też rozliczeniom za lata poprzednie. Chyba żaden inny podatek nie jest tak uzależniony od zmieniającego się orzecznictwa sądowoadministracyjnego. Być może to optymistyczne spojrzenie, ale wierzymy, że nadal można poszukać oszczędności w zadeklarowanych już okresach, które mogą stać się “tarczą podatkową” dla nadchodzących zmian. Przynajmniej do kolejnej nowelizacji.